czwartek, 28 sierpnia 2014

6. Trzy metry nad niebem*

-Chanel nie możesz mnie zostawić - syknął Justin i załamanym wzorkiem świdrował jej dziurę w brzuchu a wolną ręką zaczął masować jej udo- Nie możesz - podniósł na nią głos na co dziewczyna zadrżała a on złapał ją za udo  używając siły zacisnął palce na jej nodze wbijając w nią swoje paznokcie.
- Puść! - załkała owijając dłoń na jego nadgarstku chciała ja odciągnąć ale na nic. Justin wbił paznokcie w jej uda i z uśmiechem w oczach patrzył w jej oczy z duma.
-Nie zostawisz mnie głupia dziwko - zaśmiał się i puścił ją a niewielka ilość jej skóry znalazła się pod jego paznokciami- Zostaniesz przy mnie kurwa nawet siłą cię zatrzymam - wybuchnął śmiechem i uderzył ją w to samo miejsce rozmazując krew na jej nodze - To na przyszłość żebyś o mnie nie zapomniała, powiedział i musnął jej czoło. - Na zawsze razem - szepnął fałszywie wymuszając uśmiech.
- Zobaczysz na zawsze - syknął i poprawiając włosy wyszedł z pokoju zabierając jej torbę trzasnął drzwiami z potrojoną siłą
-Nienawidzę Cię - wyszeptała a widać było jak jej gulka w gardle porusza się a jej oczy zamykają się na chwilę, podczas której
próbowała sobie przypomnieć, kiedy to wszystko się zaczęło. A zaczęło się wcześniej niż Tobie się wydaje.. o wiele wcześniej. Wtedy zaczynasz rozumieć, że nic nie dzieje się dwa razy. Już nigdy nie poczujesz się tak samo, nigdy nie wzniesiesz się trzy metry nad niebem będąc przy jego boku.*
Czasami robimy takie straszne głupoty. I to nie wtedy, kiedy jesteśmy zakochani, tylko wtedy, kiedy nam się wydaje, że jesteśmy.
No właśnie, wydaje. Chanel otarła łzy z swojej twarzy i łapiąc się za głowę usiadła na skrawku łóżka
-To musi być koniec - wyszeptała sama do siebie i zrywając się z łóżka na hałas który dobiegał zza okna podeszła do niego widząc Daniela kłócącego się z Justinem odruchowo przyłożyła roztrzęsiona dłoń do ust... - Daniel! - wrzasnęła kiedy chłopak rzucił się na Justina z pięściami a ten poległ- Puść go! - krzyknęła a łzy z jej podpuchniętych oczów zaczęły spływać kaskadą  - Proszę - wyszeptała i oparła czoło o zimną szybę zamykając na moment oczy z myślą że to tylko sen.- Zabijcie mnie proszę - wyszeptała.

___________________________________________________________________________________

- Że niby co kurwa! - wrzasnął Justin i pchnął chłopaka w stronę wyjścia
-Słuchaj skończy się dla ciebie to źle jeśli jeszcze raz mnie popchniesz - powiedział Daniel i zachowując zimną krew spojrzał na okno w którym stała Chanel cała zapłakana opierając czoło o szybę.
-Co do mnie sapiesz kurwo?- wrzasnął Justin i wymierzył mu  prawy sierpowy w twarz  z całej siły na co chłopak upadł i złapał się na za nos.
-Jestem twoim bratem - powiedział Daniel a jego ciśnienie zaczęło wzrastać, z powodu kurewskiego zachowania przyrodniego brata.
-Ej kurwa ludzie spokój! - wrzasnął Ryan i kładąc ręce na tors Justina chciał go zatrzymać z dala od Daniela.
-Mam wyjebane w ciebie, Chanel jest  ładna i moja wbij sobie to do głowy - burknął strzepując dłonie Ryana z swojej czarnej koszulki
-Ładna? Znajdź sobie ładniejszą - prychnął i podniósł się podchodząc do niego.
-Justin ogarnij pizdę - syknął Chaz - Daniel nie jesteś w stanie - wrzasnął po raz setny.
-To niech mnie nie wkurwia - wrzasnął Bieber a jego ręce aż go świerzbiły żeby mu zajebać, a nozdrza unosiły się i opadały  ze złości.
-Furałeś?* Hmmm na to cię stać Bieber? Jesteś taką pizdą że nawet nie umiesz utrzymać rodziny - skończył Daniel i rzucając mu spojrzenie z żalem odwrócił się niewzruszony opuścił posesję domu brata.
-Nie sap już uspokój się - powiedziała Chantel i złapała Justina za ramię próbując go zatrzymać przed rzuceniem się na plecy Daniela.
- Mam w Ciebie  wbite. Nie chcę cię chuju widzieć już na oczy spierdalaj stąd spierdalaj z mojego życia!... - wrzasnął Justin i wyrywając się z objęć Chantel uderzył ją z barka i ruszył w stronę domu wymieniając zimne spojrzenie z Chazem.


__________________________________________________________________________________

Poleciałam w chuja...ale kurde wynagrodzę wam to...
Eh komentujcie x.x Pokażcie ile was czyta tego bloga... bo hmm inaczej zastanowię się nad usunięciem...
                                   Pozdrawiam @ganjamafia5