-Gdzie byłeś, po tym jak Christian odebrał Cię z komisariatu?
-Na zewnątrz? - powiedział to tak, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
-Naprawdę?-przewróciłam oczami - Myślisz że jestem aż tak głupia?-wymamrotałam, kiedy Justin przechylił głowę w bok.
- Naprawdę chcesz, żebym odpowiedział?
To że nic nie mówił, powodowało problemy, ale
to tylko cisza przed burzą
-Gdzie byłeś? - spytałam ponownie.Patrzył na mnie, zanim cichy chichot wydobył się z jego ust.
- Byłem na zewnątrz, dobrze się bawiłem, wiesz żyję pełnią życia. -
uśmiechnął się szyderczo, a jego oczy wypalały dziurę w mojej twarzy.
- Możesz mi do cholery powiedzieć, gdzie byłeś?- syknęłam przez
zaciśnięte zęby, kiedy on zrobił kilka kroków w moją stronę. - Obiecałeś
mi coś. Czy już kurwa o tym zapomniałeś?
-Nie muszę ci się spowiadać, bo to nie twój interes.
- Ale jestem twoją dziewczyną mamy dziecko... - powiedziałam cicho, czując jak za
każdym jego raniącym słowem łzy zaczynały coraz bardziej wypływać z
moich oczu.
- Tak jesteś nią. I powinnaś być z tego cholernie zadowolona. Wiele dziewczyn chciałoby być na twoim miejscu.- splunął
- Gdzie byłeś ostatniej nocy?- skrzyżowałam ręce, gdy Justin wciąż
trzymał swoje, owinięte wokół mnie. Czułam, że jego wyznanie będzie
pieprzonym kłamstwem, kiedy powiedział-U Ryana
- Hmm- potrząsnęłam głową- Nawet teraz nie wiesz, że nie możesz mnie
okłamywać?
- Nie wiem o czym mówisz.- wymamrotał.
- Oczywiście, że nie wiesz- odpowiedziałam sarkastycznie.- Cokolwiek,
skończyłam.- spojrzałam na niego ze złością- Jeśli nie powiesz mi
prawdy, to koniec.- to wszystko było dla dramatycznego efektu. Ale to był słaby punkt Justina.
- Przestań!- krzyczał, odciągając moje ręce od siebie.- Dobra!- krzyczał- Chcesz wiedzieć gdzie kurwa byłem?!
- Tak!- krzyknęłam do niego.
- Poszedłem do domu Paige! Tam! Jesteś teraz szczęśliwa?!- jego klatka
unosiła się i opadała w niestabilnym oddechu. Moje gardło natychmiast
zaschło, gdy usłyszałam imię dziewczyny.
- I wiesz co?!- krzyknął jeszcze raz- wyłamując mnie od linii wspomnień.
- Wiesz co robiliśmy?!- to zabijało we mnie każdy cal, ten sarkastyczny
entuzjazm, który słyszałam w jego głosie.- Pieprzyliśmy się! Pieprzyłem
ją od tyłu, z boku, pod spodem, na stojąco, na tle...
- Zamknij się kurwa!- krzyknęłam. Poczułam że łzy niekontrolowanie
spływają po mojej twarzy.- J-Justin!- płakałam- Czy ja znaczę dla
ciebie coś więcej?
- Chciałaś prawdy maleńka, to ją dostałaś!
- Co ja ci kurwa takiego zrobiłam?- uśmiechnęłam się szyderczo- Dlaczego
uprawiałeś seks z Paige? Czy ja ci nie wystarczam?!- uniosłam brwi do
góry.
- Dała mi dużo przyjemności, jedną będę pamiętać do końca życia- stwierdził z dumą.
- To jest ten jeden powód dla którego poszedłeś do domu Paige Conway? Żeby wylizała ci penisa?! Nie mogłeś mieć tego ode mnie?
Poczułam ból w sercu, jakby ktoś przekroił go na pół, nie zważając na to że było już dość złamane i nic nie mogło go już naprawić.
Poczułam ból w sercu, jakby ktoś przekroił go na pół, nie zważając na to że było już dość złamane i nic nie mogło go już naprawić.
-Kocham cię Justin- zaszlochałam. - Jak możesz mnie tak traktować?
-Powinnaś mnie wielbić - Justin zszedł ze schodów, schylając się i
chwytając mnie za koszulę, która w rzeczywistości była jego. Podciągnął
mnie ku górze. Kochałam nosić jego koszule, ponieważ jego zapach był na
nich wszystkich i to był mój sposób na poczucie bezpieczeństwa kiedy
Justina nie było obok.
- Miałem dzisiaj długi pierdolony dzień i na koniec, kiedy już wróciłem
do domu musisz prowadzić ze mną jakieś gówniane dyskusje. Byłabyś niczym
beze mnie, dzięki mnie jesteś coś warta.
- Teraz będę na górze, i będę próbował odpocząć- powiedział gniewnie- nie zbliżaj się,żeby się ze mną pieprzyć, rozumiesz?
- T-tak-jęknęłam, gryząc się w język, na tyle przestraszona jak tylko mogłam być.
- Dobrze- Justin popchnął mnie do tyłu, zwalniając jego chwyt na mojej/jego koszuli.
Na tkaninie widoczna była zmarszczka, naprawiona przez napięcie, które
wciąż było w powietrzu. Spłaszczyłam ją, zanim wkrótce potknęłam się o
własne stopy, i poczułam pulsowanie w głowie, co oznaczało początek
migreny.
--------------------------------------------------
Podczas, gdy Justin "odpoczywał" po ciężkim dniu, ja stałam w kuchni i kroiłam warzywa.
Życie ludzi zmienia - na gorze na lepsze.
Każdy mówił mi już tyle razy abym się za siebie wzięła. Jestem głupia - nie mam pojęcia co mnie jeszcze przy nim trzyma.
Pokrojoną
paprykę wrzuciłam na rozgrzaną patelnie mieszając, ją wraz z kurczakiem.
Kiedy z transu wyrwało mnie skrzypnięcie szafki.
- Chanel...-fałszywy głos Justina rozniósł się, po kuchni.
-Co chcesz Justin? - spytałam retoryczne iż zapewne chce pożyczyć pieniądze na dziwki.
- Podciągnij
koszulkę - mruknął i odstawiając szklankę z której pił przystąpił do
mnie na odległość dziesięciu centymetrów. Mój przełyk wydał dziwny
dźwięk. Odłożyłam drewnianą łyżkę na ścierkę i odwróciłam się na pięcie w
jego stronę.
-No dalej...- pośpieszył mnie wytrzeszczając oczy. Łapiąc za końce t-shirt'u po obu stronach podwinęłam go na wysokość mostka.
Gdy rześkie powietrze zerknęło się z moim silnikiem, aż jęknęłam z bólu.
Justin złapał mnie w tali i zjechał kciukiem na zielono-fioletowego siniaki, po spotkaniu z jego butem.
- Masz nikomu
tego nie pokazywać- syknął i posyłając mi spojrzenie zamrażające krew w
żyłach, usiadł z powrotem na barowym krześle
-Gdzie Blair ? - mruknął i łapiąc za jabłko wgryzł się w nie powodując charakterystyczny dźwięk.
Nie miałam
zamiaru mu odpowiadać. Po tym jak funkcjonariusz O'coner wziął go na
komisariat, przed pół nocy tłumaczyła jej że tato był pijany i nie
wiedział co mówi.
- Odpowiedz mi. – mruknął. Czego on ode mnie chce. - Wiesz że nie lubię jak ktoś mnie ignoruje.
- Wiesz co Jus...- miałam dokończyć kiedy przerwał mi dzwonek do drzwi -Idź lepiej Otwórz.
- Dlaczego ja?
- Bo ja gotuje- jęknęłam i odwracając się do kuchenki spokojnie odetchnęłam.
--------------------------------------------------
Ta suka mnie ignoruje. Zwlokłem się z krzesła i ruszyłem w stronę drzwi.
Zajrzałem przez Judasza, ale nie rozpoznałem tej dziewczyny.
Przekręciłem zamek i uchyliłem drzwi.
- Hej, jest Chenel - mruknęła a mój wzrok
zjechał niżej na jej nogi, brzuch i oczywiście cycki... gdzie pozostał troszkę dłużej
- Wejdź - mruknąłem i otwierając drzwi przepuściłem ją w progu. Nie w całe nie chciałem być miły. Chciałem ją obejrzeć, nigdy nie widziałem Kylie w całości.
Jej włosy były za łopatki... były czarne i delikatnie zakręcone na końcu. Ciekawie. Miała wąskie wcięcie w talli jak u osy, a jej biodra to uzupełniały. Wcięcie na moje dłonie.
Jej tyłek... był w miarę. Co ja pierdole, Chanel jej nie dorównuje. Woah dlaczego ona ma takie ładne koleżanki?
Dziewczyna
zerknęłam na mnie przed ramię, a ja posłałem jej uśmiech. Ile ona mogła
mieć w sumie lat? 17-19?.
Ale jej oczy były takie zielone kocie i jakby na siłę uśmiechnięte. Była ostra. Jej uroda mówiła sama za siebie. Mała zadziora, wygadana suka - tylko tyle
przychodziło mi na myśl. Mój cel: muszę ją mieć.
- Prosto i w prawo - powiedziałem, oblizując moje suche usta.
- Justin Kto przyszedł ?- mruknęła Chanel, jakby nie mogła odwrócić tej spasionej dupy.
- Hej. - tylko tyle wydobyło się z ust czarnulki
- O hej. - mruknęła Chanel i zerkając przez ramię wywarła szybko ręce w szmatę po czym obróciła się w stronę rudej.
- Nie mówiłaś że dzisiaj przyjdziesz- powiedziała uśmiechając się ''sympatycznie''
- Chanel też się cieszę, że cię widzę -
powiedziała posyłając jej sympatyczny uśmiech. Mi tak nigdy nie robił.
Na co dzień miałem tylko przed oczami grymas margrabianki.
- Chciałam z Tobą pogadać.
- Oh siadaj.
Zjesz z nami ? - spytała a ja podniosłem zdziwiony brew do góry. Ona
sobie chyba żartuje. Dlaczego mam dać jedzenie dziewczynie której nie
znam a na to ciężko zarabiałem.
- Ja w sumie
to...-przerwała zerkając na mnie- a Twój chłopak się zgodzi ? - spytała i
się odwróciła, dając mi okazję pokazując Chanel wkurwione spojrzenie,
kiwając przecząco głową.
-Justin nie na nic przeciwko - mruknęła a moja szczęka automatycznie się zacisnęła. Suka tego pożałuje.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej, no więc mamy drugi rozdział....Ciekawe co Justin wywinie na obiedzie...
Mam nadzieję, że się wam podoba i skomentujecie
Moglibyście udostępnić tego bloga u siebie albo komuś polecić?
Byłabym bardzo wdzięczna :* Do następnego!
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej, no więc mamy drugi rozdział....
Mam nadzieję, że się wam podoba i skomentujecie
Moglibyście udostępnić tego bloga u siebie albo komuś polecić?
Byłabym bardzo wdzięczna :* Do następnego!
Pięknie miśka .Wciąga,czekam na nn ^-^ - Kelsey
OdpowiedzUsuńZajebiste kotek ;* Pisz dalej <3
OdpowiedzUsuńAwww kocham to <3 ~~Selenka Gomez
OdpowiedzUsuńjest świetne! pisz dalej kochanie xx
OdpowiedzUsuńDAJ MI KURWA NASTĘPNY ROŹDDZIAAŁ / JAY
OdpowiedzUsuńOMB to jest genialne <3
OdpowiedzUsuńJezu ! To jest boskie ! ;*
OdpowiedzUsuńświetny <3
OdpowiedzUsuńHistoria inna od innych. Bardzo ciekawie się zapowiada ;)
OdpowiedzUsuńtlumaczenie-ewb.blogspot.com/
"Jesteśmy jak przyjaciele od seksu. Ale bez części 'przyjaciele'."
Świetny ♡ Nie mogę doczekać się następnego :)
OdpowiedzUsuńhttp://as-long-as-you-love-meb.blogspot.com/ Dodasz?
OdpowiedzUsuńZ góry dziękuje :*
Nie lubię takich toksycznych związków i nie rozumiem jak Chanel może być jeszcze z takim kutasem. Jeśli ma w dupie siebie to mogłaby chociaż się ogarnąć ze względu na dziecko.
OdpowiedzUsuńO jeej super, strasznie mi się to podoba, opowiadanie jest inne niż wszystkie i na pewno bardzo ciekawe, będę czytać.
OdpowiedzUsuń@LenkaBelieber4
Ciekawe opowiadanie ciekawe czy Chanel zostawi tg dupka
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)
OdpowiedzUsuńO Boże...
OdpowiedzUsuńTo jest po prostu genialne i inne niż wszystkie! Justin, mający dziecko, znęcający się nad swoją dziewczyną i na dodatek co noc wychodzący w wiadomym celu... No po prostu cudo!
Ale wiesz, co "uwiodło" mnie najbardziej...?
Różnica wieku.
Niektórzy mówią, że to źle jak jest takam(w opowiadaniach) , ale ja właśnie uwielbiam! Chanel ma 18, Justin 24 - tu już jest 6 lat, a jeszcze ta Ana, która ma 16... Nie no po prostu zajebiste!
Jestem ciekawa, jak szybko Ana da się oplątać Justinowi i co będzie dalej. Z niecierpliwością czekam na następny ;-*
my-heaven-jb.blogspot.com
the-other-side-jb.blogspot.com
świetne. Justin w tym opowiadaniu to idiota. Boże... czekam nn :)
OdpowiedzUsuńŚWIETNY! CZEKAM NA NASTĘPNY! Z NIECIERPKIWOŚCIĄ <3
OdpowiedzUsuńnie moge się doczekać nn
OdpowiedzUsuńobserwuję i liczę na to samo <3 http://peaceandlove9893.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńo fuck !
OdpowiedzUsuńnie mam słów..
Justin- totalny dupek..
Szkoda mi Chanel..
i jeszcze to dziecko. !
O szał nie mogę się otrząsnąć po tym wszystkim ..
i jeszcze jak on powiedział, że ona pożałuje .. o mój boże zawał na miejscu !
jesteś genialna. czekam na nn i prosze żebyś mnie informowała <3
@AniaKruczek
true-big-love-jb.blogspot.com
red-sky-jb.blogspot.com
czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńhttp://as-long-as-you-live-love-me.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDajesz kolejny <3 <3
OdpowiedzUsuńWciągnęło mnie :)
OdpowiedzUsuńmój blog:http://paranormal-love-pl.blogspot.com/