Wcale mnie to nie dziwi, jestem pewna że teraz siedzi wśród dziwek cały zjarany.
Może nic bym z tego nie robiła ale znając życie, wróci tu z kimś a na mnie będzie się później wyżywał.
Oglądałam powtórkę X-Factor'a kiedy czyiś słodki śmiech rozpowszechnił się po mieszkaniu.
Zerwałam się na równe nogi i ruszyłam zdenerwowana w stronę drzwi. I to... po raz kolejny zabolało.
Ciało Justina przygniatało drobną brunetkę do wejściowych drzwi. W moich oczach świeciły się świeczki, ale nawet nie mrugnęłam czekając na jakąkolwiek reakcję z ich strony. Justin złapał dziewczynę za dłoń i łapiąc się za pasek od spodni zerknął na mnie spod byka.
-Chanel, śpij dzisiaj na kanapie. Zajmuje sypialnie z Barbara - wybełkotał i trącając mnie ramieniem, ruszył w stronę schodów, gdzie na górze...
-Tata - wychrypiała Blair przecierając swoimi dłońmi twarz. Zerknęłam na Justina, którego szczęka zacisnęła się. Nie mogłam się powstrzymać łzy zaczęły spływać po moich polikach. Było mi tak wstyd. Blair już dużo przeszła, a na dodatek widzi swojego ojca z dziwką kiedy ja stoję na dole.
-Blair, do łóżka - wysyczał, puszczając dłoń brunetki
-Przeczytasz mi bajkę - spytała i spojrzała na niego wzrokiem pełnym nadziei.
-Myszko ja Ci przeczytam - powiedziałam na co pokręciła automatycznie głową na nie.
-Blair słuchaj się matki.
-Masz dziecko ?- piskliwy głos brunetki rozniósł się po domu
-To nie tak, znaczy... One się nie liczą - powiedział a ja poczułam się jakby tona kamieni spadła właśnie na mnie. Mógł powiedzieć mi to w twarz, a nie przy dziecku, które codziennie o niego pyta z nadzieją że w końcu powie że ją kocha.
-Mamo - zapłakany głos wyskomlał, a po chwili poczułam jak zimne dłonie owijają się ciasno wokół moich ud.-Nie kocha mnie. - powiedziała a ja padłam na kolana, przytulając ją do swojej piersi.
-Ja Cię za to bardzo kocham. Jesteś moim skarbem dla którego żyję - powiedziałam i połykając gulę w moim gardle odważyłam się spojrzeć na Justina
-Wiesz to nie dla mnie. Nie chcę rozbijać twojej rodziny
-Kotku to nie tak... Ona mi nie daje - wymruczał Justin i chciał ją pocałować, kiedy ta się odwróciła
-Odpierz się - syknęła i wyrywając dłoń z jego uścisku zbiegła ze schodów patrząc na mnie z żalem.
-Przepraszam - wymówiła bezgłośnie kierując się w stronę drzwi.
-Shiii słonko już dobrze.
-Mamo Kocham Cię- mruknęła a ja biorąc jej twarz w dłonie wytarłam kciukami jej łzy wielkości
grochu.
-Chanel - syknął Justin, staczając się po schodach.
-Justin idź się połóż - mruknęłam i biorąc Blair na ręce wstałam na nogi.
-Kotku przepraszam, tatuś nie chciał. - mruknął i kładąc dłoń na mojej tali drugą położył na plecach na co Blair się wzdrygnęła
-Mamo weź mnie stąd.
-Już, będę spać dzisiaj z tobą. - chciałam się odwrócić kiedy kciuk Justina wbił się w moje biodro.
-Puść mnie! - syknęłam i chciałam go odepchnąć kiedy złapał mnie za nadgarstek.
- Nie masz prawa odpychać mnie od dziecka.
-Ale ona się ciebie boi! - krzyknęłam a on z całej siły wygiął moją dłoń także z dzieckiem znalazłam się na kolanach. - Blair myszko idź szybko do siebie - szepnęłam do jej ucha i puszczając ją z objęć patrzyłam jak jej ciało wdrapuje się na schody.
-Nie masz kurwa prawa.
-Za kogo tu się uważasz! Co!
-Jestem jej ojcem !
-Kim?!
-Jej ojcem.
-Przemyśl to Justin.
-Odpierz się - syknęła i wyrywając dłoń z jego uścisku zbiegła ze schodów patrząc na mnie z żalem.
-Przepraszam - wymówiła bezgłośnie kierując się w stronę drzwi.
-Shiii słonko już dobrze.
-Mamo Kocham Cię- mruknęła a ja biorąc jej twarz w dłonie wytarłam kciukami jej łzy wielkości
grochu.
-Chanel - syknął Justin, staczając się po schodach.
-Justin idź się połóż - mruknęłam i biorąc Blair na ręce wstałam na nogi.
-Kotku przepraszam, tatuś nie chciał. - mruknął i kładąc dłoń na mojej tali drugą położył na plecach na co Blair się wzdrygnęła
-Mamo weź mnie stąd.
-Już, będę spać dzisiaj z tobą. - chciałam się odwrócić kiedy kciuk Justina wbił się w moje biodro.
-Puść mnie! - syknęłam i chciałam go odepchnąć kiedy złapał mnie za nadgarstek.
- Nie masz prawa odpychać mnie od dziecka.
-Ale ona się ciebie boi! - krzyknęłam a on z całej siły wygiął moją dłoń także z dzieckiem znalazłam się na kolanach. - Blair myszko idź szybko do siebie - szepnęłam do jej ucha i puszczając ją z objęć patrzyłam jak jej ciało wdrapuje się na schody.
-Nie masz kurwa prawa.
-Za kogo tu się uważasz! Co!
-Jestem jej ojcem !
-Kim?!
-Jej ojcem.
-Przemyśl to Justin.
*.*.*.*.*.*
-Mamo on ją zabije ! - pisnęła Kylie przybliżając swoje kolana, bliżej klatki piersiowej.
-Kylie, prosiłam Cię to nie twoja sprawa.- mruknęła jej mama przytulając swoją córkę do siebie.
-Zadzwoń na policję tam jest dziecko, mamo co z Chanel
-To nie nasza sprawa.
-Chcesz mieć ich później na sumieniu.
-No dobrze - mruknęła jej matka i chwytając za telefon wykręciła numer na posterunek policji
*.*.*.*.*
-Nie masz prawa się tak do mnie zwracać!
Jesteś tylko bezwartościową suką!- krzyknął Justin zawijając moje włosy
wokół ręki przyciągnął mnie do siebie.
-Owww - tylko tyle wydobyło się z moich ust
-Duże dziewczynki nie płaczą- syknął zadowolony z siebie jeżdżąc swoim butem po moim brzuchu, a światła policyjnych syren rozświetliły pokój.
-Owww - tylko tyle wydobyło się z moich ust
-Duże dziewczynki nie płaczą- syknął zadowolony z siebie jeżdżąc swoim butem po moim brzuchu, a światła policyjnych syren rozświetliły pokój.
Świetnyy <33 Jestem ciekawa czy Chanel skończy ten toksyczny związek z Justinem. ;/
OdpowiedzUsuńbiedna chanel..... on ją kiedyś zabije
OdpowiedzUsuńOmg dobra wciagnelo mnie :D na pewno polece twojego bloga u mnie ;)
OdpowiedzUsuńwww.love-stronger-than-hate.blogspot.com
możesz mnie informować na Twitterze ? @Kat_ie007
OdpowiedzUsuńCudne, po prostu ;*
OdpowiedzUsuńNo postarałaś się batonie :** /SuSu
OdpowiedzUsuń